Kliknij tutaj --> 🏐 pszczoły wracają do lasu
Pszczoły wracają do lasu. Na koniec należy zaznaczyć, że już w 2017 roku Lasy Państwowe podjęły się działań zmierzających do przywrócenia pszczół na tereny leśne. W ramach realizowanego projektu wybrane nadleśnictwa (z naszej dyrekcji aż sześć!) prowadzą skrupulatne pomiary pożytków w pasiekach.
W ramach trwającej od kilku lat akcji Lasów Państwowych pod hasłem „Pszczoły wracają do lasu” postanowiliśmy w tym roku założyć łąkę kwietną. Dzięki wspólnej pracy leśników, udało nam się przygotować miejsce i uprawić ziemię pod wysiew nasion.
Lasy Państwowe prowadzą program „Pszczoły wracają do lasu” w ramach projektu „Zdrowa żywność z polskich lasów”. Aby wytworzyć 1 kg miodu, pszczoły muszą zebrać: a 0,5 kg nektaru b 3 kg nektaru Dalej
"Kompleksowy projekt adaptacji lasów i leśnictwa do zmian klimatu – mała retencja i przeciwdziałanie erozji wodnej na terenach nizinnych” Projekty małej retencji nizinnej ; Rekultywacja poligonów ; Projekty dotowane ze środków WFOŚiGW w Poznaniu
Lubelski Głos Lasu ; Echa Katolickie - dodatek Echo Leśne ; Roztoczański Głos ; Sprzedaż drewna, choinek i sadzonek ; Oferta łowiecka / Hunting office . Das Buro fur Jagtourismus „Roztocze“ The Hunting Agency „Roztocze" Office du Tourisme et de Chasse "Roztocze" Zagrożenie pożarowe ; Zakazy wstępu do lasu (otwiera nowe okno) FAQ
Site De Rencontre Arabe En France. Wielka praca małych pszczół - 1/3 żywności na całym świecie zawdzięczamy tym pracowitym owadom, które zagrożone są wyginięciem. Lasy Państwowe wdrożyły projekt pn. „Pszczoły wracają do lasu”, aby je chronić. Więcej na temat tej inicjatywy opowiedział Edward Siarka, wiceminister Klimatu i Środowiska. Po stronie pszczół Świat bez pszczół nie istnieje - tak wiele zawdzięczamy tym maleńkim owadom. To pracowici i bardzo potrzebni mieszkańcy naszej planety. Są one jednak zagrożone wyginięciem na skutek działalności człowieka. Proces wymierania tych owadów przybrał na sile, dlatego nasi mali sprzymierzeńcy są w niebezpieczeństwie. Bez pszczół przeżyjemy jedynie kilka lat, dlatego my również jesteśmy zagrożeni. Z myślą o ochronie naszych przyjaciół, leśnicy objęli je szczególną ochroną. Projekt Lasów Państwowych pn. „Pszczoły wracają do lasu” to inicjatywa na rzecz tych pożytecznych owadów. Las - naturalny dom pszczół Lasy roiły się kiedyś od pszczół. Były ich naturalnym domem, jednak człowiek „udomowił” te owady. Pszczoły miodne dostarczały ludziom nie tylko miód, ale i również propolis, pyłek, mleczko pszczele, kit i jad pszczeli. Myśląc o pozyskiwaniu miodu przez człowieka, nasuwa nam się pszczelarstwo. Jednak to bartnictwo było pierwotną formą gospodarki pszczelarskiej. Początkiem współczesnego pszczelarstwa było bartnictwo, które polegało na hodowli pszczół, ale nie w ulach, a tworzonych w drzewach dziuplach, czyli barciach. Przez wiele wieków polscy bartnicy zaopatrywali Europę Zachodnią w miód i inne produkty pszczele, dlatego Polska określana była jako kraj miodem płynący. Pszczelarstwo, które wyewoluowało z bartnictwa, swój początek datuje na XIX wiek. Wtedy właśnie pszczoły zaczęto wyprowadzać z lasów i zasiedlać w pobliżu ludzkich domostw. „Pszczoły wracają do lasu” Od lat tymi owadami opiekują się polscy leśnicy. Pod hasłem „Pszczoły wracają do lasu” Lasy Państwowe prowadzą liczne działania na rzecz tych zapylaczy. Dzięki tej inicjatywie bartnictwo wraca do polskich lasów. Barci nadal jest jednak niewiele - w całym kraju jest ich ponad 1000 i nie wszystkie zostały przez pszczoły zasiedlone. Jednak dla pomysłodawców projektu nie jest to jedyny cel. Inicjatywa zrodziła się z myślą o przywróceniu wielu gatunków pszczół i innych zapylaczy środowiskom leśnym, a to z kolei wpłynie na obfitsze plonowanie roślin, zwiększenie bazy pokarmowej innych zwierząt i w rezultacie także na większą stabilność ekosystemów leśnych. Edward Siarka - polityk i wielki pasjonat pszczół Wiceminister Klimatu i Środowiska, Edward Siarka od lat zajmuje się pszczelarstwem, które pomaga mu odpocząć od codziennego zgiełku. Skąd wzięła się fascynacja światem pszczół? Czy miód wrzosowy ze świeżym, zielonym ogórkiem to dobre połączenie? Jakie rady dla początkujących bartników ma polityk pochodzący z Podsarnia, w gminie Raba Wyżna? Czy w projekcie „Pszczoły wracają do lasu” może pomóc każdy? Zapraszamy do przeczytania rozmowy z Edwardem Siarką. Aneta Opyd: Jak rozpoczęła się Pana przygoda z pszczelarstwem? Od kiedy odkrył Pan w sobie zamiłowanie do pszczelarstwa? Edward Siarka: Moja przygoda z pszczelarstwem to przykład wielkiego zachłyśnięcia się światem owadów, który nas otacza, a który słabo znamy. Owady zapylające pełnią bardzo ważną rolę w przyrodzie, dzięki nim możemy się cieszyć wieloma kwiatami i dorodnymi owocami w sadach. Ponad 80% roślin, aby wydać owoce, musi być zapylona przez owady. Gdy urządzamy swoje ogrody pamiętajmy, by oprócz pięknego trawnika w ogrodzie były rośliny miododajne. W ten sposób zadbamy o ich dobrostan i zdrowie. Każdy, kto wejdzie w świat pszczół stanie się częścią ich świata. Usłyszy dźwięki, których nie słyszał, zobaczy kolory, których nie widział, pozna zapachy, których dotąd nie znał. Pszczelarz musi się nauczyć patrzeć na świat oczami pszczoły. W moim przypadku świat pszczół stał mi się bliski dzięki teściowi i przyjaciołom z Raby Wyżnej. Pierwszego ula wraz z rodziną pszczelą podarował mi śp. Jan Kuczaj w 1992 roku, który zasiadał ze mną w Radzie Gminy Raba Wyżna. AO: Czy może Pan pokrótce wytłumaczyć, jaka jest różnica w utrzymaniu uli a barci? ES: Bartnictwo to forma pszczelarstwa leśnego i polega na utrzymywaniu pszczół w barci, czyli w wydrążonej w kłodzie drzewa dziupli. W takiej barci pszczoły były wysoko nad ziemią, a bartnik wchodził na drzewo przy pomocy sznurów. Dziś wiemy, że tak prowadzone naturalnie pszczoły dostarczały dużo więcej miodu. Ponieważ praca bartnika wymagała sprawności, zmieniało się też rolnictwo i gospodarka leśna, toteż w XIX wieku pszczelarze zbudowali pierwsze ule i skonstruowali ramki pszczele. Utrzymanie rodzin pszczelich w ulach jest dużo łatwiejsze i pozwala je przewozić na pożytki. Barcie raczej takiej możliwości nie dają. AO: Jak wiemy, pszczoły odgrywają kluczową rolę w przyrodzie. A jak ważne są dla leśnictwa? ES: Las był zawsze naturalnym środowiskiem dla pszczół i źródłem bogactwa nektaru, jak i potrzebnego do rozwoju rodziny pszczelej pyłku. Obecność pszczół wpływa znacząco na całe ekosystemy leśne. Dzięki pracy pszczół, które zapylają kwiaty i zioła, w lesie utrzymuje się bioróżnorodność, co z kolei podnosi biologiczną odporność drzewostanów. Gdy saadzimy młody las pamiętajmy, by posadzić również drzewa biocenotyczne, pojedyncze lipy czy drzewa owocowe. AO: Jak zacząć własną przygodę z bartnictwem? ES: Przygodę z bartnictwem rozpoczynają prawdziwi pasjonaci pszczelarstwa. Obecnie leśnicy prowadzą działania, by odbudować bartnictwo. Realizowany jest program „Pszczoły wracają do lasu”. Tworzone są tzw. kępy ekologiczne, czyli miejsca, gdzie pozostawia się drzewa z wydrążonymi barciami do naturalnego ich rozkładu, aby pszczoły miały spokojne warunki rozwoju. Na terenach leśnych ustawiane są też przez leśników tradycyjne ule. AO: Co mógłby Pan doradzić osobom początkującym, które chciałyby zająć się bartnictwem? ES: Każdy, kto chciałby zająć się bartnictwem, powinien według mnie najpierw poznać życie pszczół i prowadzić pasiekę. Początkującemu bartnikowi proponuję nabyć gruby pień spróchniałej wewnątrz lipy i wydrążyć w niej dziuplę z otworem wlotowym dla pszczół. Wiosną można do tak przygotowanej barci wprowadzić rodzinę pszczelą. AO: Czy każdy z nas może przyczynić się do projektu ”Pszczoły wracają do lasu”? ES: Każdy z nas może przyczynić się do realizacji projektów pszczelarskich. Możemy udostępnić miejsce na ustawienie uli z rodzinami pszczelimi. Byłem w tym roku pod wrażeniem ilości pszczół w Bornem Sulinowo, przywiezionych na wrzosowisko. Miód wrzosowy ze świeżym, zielonym ogórkiem to coś fantastycznego smakowo. Proszę spróbować. Jednak najlepsze działanie, jakie może każdy z nas wykonać wiosną, to posadzenie rośliny miododajnej w ogrodzie. AO: No właśnie, a co z miodem: jaki jest, czym różni się od tego pozyskiwanego ze zwykłych uli? ES: Miód, prawdziwy miód, może nam dostarczać wyjątkowych doznań smakowych i estetycznych. Każdego roku jest on innego koloru i smaku, jeśli pochodzi z naturalnych pożytków. Ten leśny ma zapach lasu, posiada ukrytą energię, wzmacnia nie tylko ciało, ale i ducha. Pozwala nam przetrwać trudny czas zimowy. Miód leśny to prawdziwa magia. AO: Dziękuję za Dziękuję również. Aneta Opyd / Podhale Region
24 lipca, dzień 874. Wpis nr 863 zakażeń/zgonów 642/0 Ja mam taki barometr. Po prostu zbieram sobie źródła i widzę co idzie. Po źródłach. Kowid – wiadomo, na początku monotematyka, ale zaczęły się pojawiać zjawiska polityczno-obyczajowe, co dało mi asumpt do obyczajków, ale też wskazywało, że idzie nowy temat, czyli kowidowe przekształcenie świata, dłuższe i bardziej trwałe niż epidemiologiczne. Potem, jak nożem uciął, przyszła wojna i tematy kowidowe zniknęły aż tak bardzo, że źródła wyschły i trzeba się było przerzucić. Teraz wojna się już nudzi, i światu, i mediom i zaczynają się pojawiać kowidki, czyli tematy jedne wypierają drugie, narracja goni narrację i ginąca cywilizacja jest jak mama opowiadająca dziecku bajki przed snem. Najlepiej gdyby były już znane, bo to chodzi nie o to by zaciekawić, ale właśnie uśpić czymś znanym. A więc kowidki wracają i to w dawkach skumulowanych. Głównie charakteryzują się dystansem oraz tym, że przychodzą rachunki, czyli badania i człowiek ma uciechę jak tu się ta usypiająca matka medialna musi nakombinować, by bajeczka wyszła. No, bo takie drzewa. Nie wiem czy wiecie, ale przenoszą wirusa. Mechanizm jest zatrważająco prosty. Drzewa przecież emitują około ziaren pyłku na metr sześcienny, a jak wiadomo takie pyłki to mogą roznosić koronkę. No i mamy to. I niech mi tu nikt się nie naśmiewa z takich decyzji, jak zakaz chodzenia do lasu. Teraz wiadomo, że światła śp. Rada Medyczna miała rację i swoje rekomendacje oparła na takich właśnie badaniach. Tak to jest jak się rzuca pyłki przed wieprze. Drzewa to pikuś. Teraz kury, a właściwie, par excelance, jaja. Naukowcy odkryli, że jak się zaszczepi na kowid kury, to te przeciwciała przekazują do własnych jaj. I tu mamy morze możliwości. Po pierwsze nie wiadomo czy białko kolcowe osadza się w żółtku czy w białku. Po drugie można foliarzy zrobić w bambuko, bo to towarzystwo się zarzeka, że się nie ukłuje za boga. A tu w jajeczku – cyk i gościu jednak jest dziabnięty. I to ile razy. Jakie tam czwarte, czy piąte, przypominające i wzmacniające. Codziennie z jajecznicą czy na miękko każdy będzie szczypany regularnie. To jest pomysł, bo zamiast certyfikatu szczepiennego będzie się pokazywało zdjęcie z Insta jak się spożywało jajecznicę z trzech na boczku i do widzenia. I jeszcze te masowe szczepienia na Wielkanoc… No to jak szczepimy to na całego. Pszczółki. Jak już pisałem mamy klęskę roztoczy warrozy, która wykańcza pszczoły. Naukowcy wpadli na pomysł, by zaszczepić pszczoły sokiem mRNA. Nasza szczepionka ma mieć tę cechę, że powoduje zatrzymanie się rozmnażania roztoczy. To ciekawe, bo jak donoszą naukowcy, szczepionka nie ma takich cech w stosunku do ludzi, czyli karmiące, spółkujące osobniki mogą się szczepić, zaś roztocza mają przechlapane. Nikt nie wie jak taka szczepionka ma się z żołądka pszczoły przenieść na całe jej ciało, żeby ją wchłonęły roztocza. Tu też jest zagadka, bo znowu naukowcy utrzymują, że jak się człowiek zaszczepi w rękę, to tylko tam pozostaje szczepionka, choć znajdują się jej ślady w różnych organach ludzki, co dowodzi, że tzw. biodystrybucja szczepionki nie jest do końca bezpieczna. Jak widać u pszczół działa totalnie, a więc nauka kluczy. O tym co się dzieje z mRNA w przypadku przenikania do miodu jakoś naukowcy milczą. Może to będzie to samo jak z powyższymi jajami. Będziemy szczepieni, jak nie jajeczkiem, to miodkiem i nawet tego nie zauważymy. Cwana ta Big Farma. Szczepionki nie schodzą, a tak zaszczepić miliardy kur i pszczół to nadwyżki jakoś zejdą. Przychodzą dane dotyczące nadumieralności. W dodatku w krajach które są zaszczepione po kokardę wychodzi, że umierają zaszczepieni. No wiadomo, że jak już nie ma nieszczypniętego w takim kraju, to kto ma umrzeć, jak nie zaszczepieni. Ale czemu nadmiarowo? I czemu tak nagle i ostro w górę? No bo taka np. Wielka Brytania. Też można porównać kogo kosa kosi. A szczepić się trzeba. W końcu trzeba wydać wojnę temu śmiertelnemu zagrożeniu. „Brytyjczycy przebadali pacjentów zakażonych koronawirusem i wyróżnili dwa główne objawy COVID-19 podczas NOWEJ FALI ZAKAŻEŃ. Są to ból gardła i ból głowy. Pacjenci skarżyli się także na niedrożność nosa i kaszel”. A Piotr Witczak, odwrotnie, donosi, że wedle badań naukowych szczepienie powoduje większe zagrożenie niż infekcja, przeciwko której jest ordynowane. „Boostery doprowadzą do akumulacji białka S w organizmie i dodatkowo zwiększą ryzyko chorób narządów (mózg, serce, szpik kostny, układ odpornościowy)”. Czyli jak pisałem – szczepionka przenosi się z kur na jajka, z pszczół na roztocza, ale u człowieków to tak nie działa, to jasne, c’nie? Jest nadzieja. Portugalski Trybunał Konstytucyjny orzekł, że izolacje i kwarantanny są niezgodne z konstytucją. Aż się rzuciłem, by poczytać co oni tam mają w tej konstytucji czego my nie mamy, by tak samo orzec. I nic specjalnego, normalne zaśpiewy o wolnościach, jak u nas. Widać, że to chodzi o interpretację. I czemu tu się dziwić opozycji, że tak atakuje tzw. Trybunał Przyłębskiej? Aż sprawdziłem jak by to było po portugalsku. To by był Trybunał Caupersa. Ciekawe czy on tam też dobrze gotuje i czy w ogóle mają tam jakiegoś prezesa? Francja odrzuciła propozycje partii makrońskiej, by wprowadzić paszport kowidowy. Było to historyczne porozumienie ponad podziałami, bo przeciwko zagłosowała egzotyczna koalicja prawicy i lewicy. Może to być koniec z europejskim wprowadzeniem paszportu na skalę kontynentu. Choć przypadek konstytucji europejskiej, która została odrzucona przez narody w referendach, a i tak wróciła tylnymi drzwiami jako zapisy w traktacie lizbońskim, nie napawa optymizmem. Nie mniej warto to obejrzeć. Pamiętacie tę powtarzającą się sekwencję, gdy się gasi eurosceptyków? Jak nie chcesz z Unią to zostaje ci tylko kierunek białoruski. Taka to była (?) alternatywa. I co teraz? Gdzie wolelibyście? Jak już pisałem kowid ma też dobroczynne skutki. Leczy różne choroby. Na ten przykład grypę. Przyszły optymistyczne dane z USA. I jak tu wykańczać takiego dobroczyńcę szczepieniami? My tu pitu-pitu po świecie i prawie zapomnieliśmy o Polsce. A tu mamy nowe objawy. Tym razem kowidoza sądownicza. Cytat dedykuję wszystkim, którzy choć raz spóźnili się ze składką do ZUS: „Bezkarność mafii lekowych. GIF wymierzył ponad 664 mln zł kar na nielegalny wywóz leków z Polski. Państwo ściągnęło z tego 95 tys. zł. Sprawa o wywóz leków o wartości 30 mln zł została umorzona, bo kobieta za to odpowiedzialna po prostu przeprosiła.” Wypatrzył Jerzy Karwelis Wszystkie wpisy na moim blogu „Dziennik zarazy”. Continue Reading
Malgorzata Szlachetka Byłam pod wrażeniem jednego zdania, które usłyszałam: „tutaj nie chodzi o miód, ale oto, żeby pszczoły się roiły“ - mówi zwolenniczka bartnictwa rodem z XXI w. Bo dzikie pszczoły pracują na własny rachunek. Latem często prowadzę lekcje dla dzieci. Zaczynam opowieść od tego, że pszczoły kiedyś nie mieszkały w ulach, ale w lasach. Aż człowiek zauważył, że tam w górze coś się dzieje. Może podpatrzył niedźwiedzia wspinającego się po pniu, a potem zrobił to samo? Włożył rękę do dziupli i pewnie pszczoły go pożądliły, ale przekonał się też, że na palcach zostało mu coś lepkiego i smacznego - mówi dr Beata Panasiuk z Zakładu Pszczelnictwa w puławskim Instytucie Ogrodnictwa. Żeby dostać się do miodu, bartnik, za każdym razem ryzykując upadkiem, wchodził na drzewo. Nieodłącznym elementem jego pracy były też wędrówki w poszukiwaniu kolejnych rojów leśnych pszczół. W dalszej częci artykułu: - jak zaczęła się historia pszczelarstwa - czy w Polsce odrodzą się tradycje bartnicze - czy pszczoły wrócą do lasów Pozostało jeszcze 92% chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp. Zaloguj się Zaloguj się, by czytać artykuł w całości Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
12:00 2 WH/Nadleśnictwo Choczewo Kłody bartne, krzewy i drzewa miododajne pojawiają się w lasach. Wszystko to w ramach akcji Pszczoły wracają do lasu. W inicjatywie udział biorą także leśnicy z Choczewa. — W ramach tego projektu w Nadleśnictwie Choczewo w dwóch leśnictwach powieszono wcześniej przygotowane kłody bartne. Miejsca ich wywieszenia zostały starannie przemyślane, są to urokliwe lokalizacje położone w głębi lasu, gdzie występowanie pszczół hodowlanych (tych z pasiek) jest znikome. Dzięki temu pszczoły w naszych barciach mają dostęp do nieograniczonego źródła pożytku, ale co bardziej istotne maja ograniczony kontakt z pszczołami z pasiek, które w niektórych przypadkach mogą być wektorem chorobowym warrozy - informuje Nadleśnictwo Chczewo. Jak podkreśla nadleśnictwo, wśród leśników są pasjonaci pszczelarstwa, którzy mają własne pasieki. Pierwsze pszczoły już zadomowiły się w choczewskich lasach. Barć została wywieszona w miejscu na skraju śródleśnej łąki, która znajduje się sąsiedztwie pradoliny rzeki Redy, w obszarze objętym siecią Natura 2000. — Wszystko to sprawia, że pszczoły mają tam doskonałą bazę pokarmową, ponieważ łąki w dolinie mogą być koszone dopiero po 15 sierpnia, przez co występujące tam kwiaty mogą długo dostarczać cennego pyłku i nektaru niezbędnego do przygotowania się pszczół na długi okres zimy - dodają leśnicy. Natomiast wcześniej w lasach zasadzono drzewa miododajne i pyłkodajne.
– Musimy zrobić wszystko, by pomóc im przetrwać. Znaczenie tych owadów dla ekosystemu jest olbrzymie – podkreśla Adam Podsiadło, nadleśniczy z Ostrowca Świętokrzyskiego. Od kilku lat nie tylko naukowcy, ale i sami pszczelarze biją na alarm. Sytuacja tych pracowitych owadów staje się bardzo poważna. Zmniejsza się nie tylko liczba hodowców pszczół, ale przede wszystkim kształtowane przez człowieka środowisko staje się miejscem, gdzie pszczołom coraz trudniej pracować i żyć. – Albert Einstein miał powiedzieć, że jeśli z ziemi zniknie ostatnia pszczoła, człowiekowi pozostaną cztery lata życia. Lasy Państwowe od kilku lat realizują bardzo ciekawy program zasiedlania lasów przez te bardzo cenne owady pod hasłem „Pszczoły wracają do lasu”. Wraz z pszczelarzami podejmujemy wspólne działania, aby je ratować oraz stwarzać im dogodne warunki do zasiedleń i pracy – dodaje nadleśniczy. Powrót do źródeł Lasy to miejsce, gdzie pszczoła pierwotnie bytowała i ma obficie zastawiony stół pożytku, czyli pszczelich przysmaków. – Prowadzona przez Lasy Państwowe zrównoważona gospodarka leśna nie będzie efektywna bez owadów zapylających, do których należy pszczoła miodna. Stąd sadzimy coraz więcej roślin miododajnych i gatunków biocenotycznych. Dzięki temu pszczoła może znaleźć więcej pożywienia. W ostrowieckich lasach corocznie sadzimy drzewa na około 200 hektarach. Staramy się, aby były wśród nich także jabłonie, grusze czy lipy, które dostarczają pokarmu dla pszczół i innych zwierząt. Dzięki pracy pszczół, które zapylają kwiaty i zioła, w lesie utrzymywana jest bioróżnorodność, co podnosi także biologiczną odporność drzewostanów. Ponadto udostępniamy w lasach miejsca na pasieki pszczelarskie, by w ten sposób ułatwić dostęp tym owadom do zasobów pokarmowych, jakie oferuje las – wyjaśnia Adam Podsiadło. Przypomina jednocześnie, że bartnictwo, czyli pierwotne pszczelarstwo, zaczęło się w lasach. – To właśnie obserwacja zachowania pszczół przyczyniła się do powstania bartnictwa. Człowiek najpierw podbierał miód pszczołom, potem inspirował powstawanie barci przez dłubanie i poszerzanie dziupli w drzewach. Dopiero z czasem powstało pszczelarstwo użytkowe. Rody bartnickie były bardzo szanowane w dawnych społeczeństwach, gdyż już wtedy doceniano nie tylko wartość i smak miodu, ale także użytkowe znaczenie pszczół. Obecnie w niektórych leśnictwach prowadzone są działania, aby powrócić do tradycyjnego bartnictwa, jednak nie jest to łatwe zadanie, podejmowane jest więc przez prawdziwych pasjonatów – dodaje nadleśniczy. W ostrowieckich lasach tworzone są tzw. kępy ekologiczne, gdzie drewno nie jest pozyskiwane, a drzewa pozostawiane są do naturalnego rozkładu. Jest to około 5 proc. powierzchni lasów. To właśnie w starych drzewach pszczoły często zakładają barcie. – Jesteśmy otwarci na współpracę z pszczelarzami i stowarzyszeniami pszczelarskimi. Jeśli tylko zachodzi potrzeba, udostępniamy miejsca na zakładanie pasiek lub czasowe ich umiejscowienie na terenie leśnym. Oczywiście wszystko czynione jest w zgodzie z wymogami fitosanitarnymi i obowiązującymi przepisami. Dodam, że wielu spośród leśników jest pszczelarzami i swoje pasieki zakładają w pobliżu lasów. W ten sposób wspomagamy las z bogactwem kwitnących roślin, które są zapylane przez pszczoły – dodaje Adam stół Jedną z takich pasiek przy samym lesie prowadzi Piotr Maj, który jest równocześnie leśniczym w Przyborowie. – Trudno sobie wyobrazić funkcjonowanie świata przyrody bez pszczoły miodnej, która jest głównym zapylaczem. Około 70 proc. roślin jest zapylane przez te owady. Las jest wielkim zbiorowiskiem roślin owadopylnych, dlatego ich znaczenie dla tego ekosystemu jest fundamentalne. W lesie pszczoła znajduje wszystko, co jest jej potrzebne do życia. Oczywiście z punktu widzenia wydajności pszczoły wyprodukują więcej miodu w tzw. pasiekach towarowych, gdzie pracują na monokulturach rzepaku, gryki czy innych roślin wysianych na dużych obszarach. Jednak tam mają tylko jeden gatunek pokarmu, a w lesie jest całe jego bogactwo. Miód pozyskany w pasiekach leśnych za każdym razem ma inny smak, barwę, po prostu pachnie lasem – opowiada pszczelarz i leśnik. Jak podkreśla, pierwotnie dzika pszczoła odnajdywała w leśnych ostępach idealne środowisko do bytowania. Niestety, wraz z rozwojem cywilizacyjnym i powstawaniem współczesnego pszczelarstwa towarowego nastąpił także rozwój chorób pszczół. Przez rozprzestrzenienie się warozy (pszczelego pasożyta) dzika pszczoła niemal zniknęła z naturalnego środowiska. – Pszczoła jest niezwykle inteligentnym owadem. Umie doskonale odnaleźć miejsca, gdzie znajduje pożywienie, i przekazać tę informację całej pszczelej rodzinie, do której należy. Jednak najbardziej znamy tego owada z jego pracowitości. Pszczoły potrafią zbierać pokarm nawet w miejscach odległych o 6 km od ula. Jednak wiele z niesionego pokarmu wtedy zjada, a do ula trafia około 10 – 20 proc. tego, co zbierze na kwiatach. Dlatego tak ważne jest umiejscowienie pasieki czy konkretnego ula blisko miejsca obfitującego w pokarm dla pszczół – wyjaśnia Piotr tylko miód Pszczoła zbiera z kwiatu pyłek i nektar, a spacerując po nim, równocześnie go zapyla. To, co nagromadzi, niesie do ula, gdzie inne pszczoły przerabiają przyniesiony towar na pokarm i miód. Pszczela matka i czerw, czyli larwy pszczół, żywione są pyłkiem kwiatowym, zaś nektar odkładany jest do miodni. – To właśnie tam jest on przerabiany przez pszczoły robotnice na miód. Jest odparowywany z wody, zagęszczany, mieszany z ich enzymami i gromadzony w poszczególnych komórkach miodnego plastra. Gdy komórka jest zasklepiona, to znak, że w niej znajduje się cenny płyn, który pszczoły gromadzą na zimę. To także znak dla pszczelarza, że można podebrać miód pszczołom. Oczywiście żaden pszczelarz nie zostawia pszczół bez jedzenia. Na zimę każda rodzina jest odpowiednio zaopatrywana w specjalnie przygotowywany pokarm – wyjaśnia Piotr Maj. Jednak miód to niejedyny pszczeli produkt. – Jednym z najbardziej poszukiwanych jest pierzga, czyli mieszanina pyłku kwiatowego, miodu i enzymów pszczelich. Stanowi ona zbitą masę, zbieraną z ramek w ulach. Pszczoły używają jej do karmienia larw. Pierzga pszczela znana jest z właściwości prozdrowotnych. Kolejnym produktem jest wosk pszczeli, który jest wydzieliną gruczołów woskowych u pszczół i służy do budowania plastrów na miód. Wosk pozyskiwany z ula przez pszczelarza służy między innymi do wyrobu świec, węzy pszczelej, dodaje się go do kosmetyków i preparatów leczniczych – wymienia pszczelej rodziny Pan Piotr podkreśla, że pszczelarstwo jest jego pasją, która zaczęła się, gdy miał około 30 lat, i którą łączy z pracą zawodową. – Jako leśnik lubię przebywać blisko natury, a zajmowanie się pszczołami jest bezpośrednim obcowaniem z bardzo fascynującym i mądrym owadem. Pszczelarstwo nie jest trudnym zajęciem, ale wymaga pewnej wiedzy o pszczołach, ich życiu, fizjologii. Wszystko po to, by dobrze prowadzić pasiekę – wyjaśnia pszczelarz. – W pszczelej rodzinie wszystko jest zaplanowane i każda pszczoła wie, jakie ma zadanie do wykonania. Trudnym czasem dla nich jest zima, podczas której pozostają w ulu w tzw. kłębie. Aktywność owadów jest wtedy mocno wyciszona, ale nie zasypiają, a robotnice, poruszając się, utrzymują stałą temperaturę. Z nastaniem wiosny pszczela rodzina ożywa i matka pszczela zaczyna składać jajeczka do komórek, gdzie wyklute larwy są starannie odżywiane i przygotowywane do przepoczwarzenia się w owada. Z wiosną w rodzinie pszczelej pojawiają się trutnie, czyli osobniki męskie. Młoda pszczoła pierwsze dni spędza w ulu i zajmuje się produkcją wosku (zwana jest wtedy woszczarką). Większość pszczół to robotnice, które zajmują się zbieraniem nektaru i pracują w ulu. W sezonie pszczoła żyje przeciętnie 3 miesiące i zazwyczaj umiera z wyczerpania. Średnio w ulu przebywa od 15 do 50 tys. pszczół, co uzależnione jest od wielkości rodziny pszczelej. Pszczoły, które pozostają na zimę, żyją dłużej, by z wiosną dać rozruch pszczelej rodzinie – opowiada Piotr Maj. Jak podkreśla, tegoroczny sezon zapowiada się bardzo dobrze i przy dobrej pogodzie będzie można liczyć na dobre miodobranie.
pszczoły wracają do lasu